Sezon letni w pełni i ze względu na dostęp owoców i na pogodę 🙂 U nas słońce doskwiera optymalnie, termometry wskazują w cieniu 35 stopni. W takie dni robię kompoty. Wiem, że to nic specjalnego. Nie będę też rozdrabiać się na oddzielne przepisy dla każdego owocu, dlatego ten post jest ogólny. Jednak warto o nich przypominać, są bardzo zdrowe i dobrze gaszą pragnienie. U mnie ostatnio goszczą porzeczki czarne i czerwone. Niestety już się kończą i przerzucamy się powolutku na jabłka oraz maliny. Do kompotów zawsze daje cukier waniliowy lub ziarenka z laski wanilii. Jeżeli nie próbowaliście z takim dodatkiem, to zachęcam gorąco. Ja osobiście tego dodatku nie pamiętam z dzieciństwa, a jednak w tej wersji smakuje mi bardziej 🙂
Kompot zawszę przygotowuje z takiej proporcji: jedna część owoców na cztery części wody 1:4. Czyli na pół kg owoców przypada 2 litry wody. Jednak jest to dość mocna proporcja i jeżeli owoce są bardzo soczyste i o intensywnym smaku np. wiśnie, mirabelki to tą proporcje zmieniam na większa, np: 1:6
Zawsze można rozcieńczyć też chłodną przegotowaną wodą, gdyby jednak smak był zbyt ciężki.
Owoce myjemy, usuwamy szypułki, pestki, części zielone, listka – zostawiamy czysty owoc.
Owoce przełożyć do rondla, zalać zimną wodą i wstawić na włączony palnik. Kiedy całość się zagotuje zmniejszyć palnik i gotować pod przykryciem około 10-15 minut, do całkowitej miękkości owoców. Można tez tylko zagotować i zostawić pod przykryciem, wtedy pozostanie więcej „zdrowia” w garnku. Jednak taki kompot będzie mniej wyrazisty w smaku.
Kiedy kompot przestygnie słodzimy cukrem waniliowym – 1 opakowanie, lub więcej jeżeli mamy sporo napoju. Słodzimy brązowym cukrem według uznania i cieszymy się smakiem 🙂
POLECAM!